Ktoś, kiedyś, gdzieś... A dokładniej: anonimowy klient pewnej restauracji uznał, że serwowane w niej flaki były "okropne". I takiej treści dopisek umieścił na karcie dań.
Dopisek zobaczyła Wisława Szymborska i... stąd się wzięły lepieje.
Najpierw były to ostrzeżenia kulinarne, na przykład:
"Lepiej złamać obie nogi,
niż miejscowe jeść pierogi."
"Lepiej mieć życiorys brzydki,
niż w tej knajpie jadać frytki."
"Lepiej w głowę dostać drągiem,
niż się tutaj raczyć pstrągiem."
"Lepszy ku przepaści marsz,
niż w tych naleśnikach farsz."
A potem już dowolne tematycznie. Z zachowaniem, rzecz jasna, zasad konstrukcyjnych.
Po pierwsze: "lepiej coś, niż coś".
Po drugie: w wersie pierwszym opisujemy coś, czego trudno sobie życzyć, a w drugim okazuje się, że to coś i tak będzie lepsze niż teoretycznie bezpieczna alternatywa.
Po trzecie: już, koniec zasad :)
Nazwę gatunku, jak twierdzą źródła, zawdzięczamy Michałowi Rusinkowi.
Wszystkie cytowane w tym poście lepieje są autorstwa Wisławy Szymborskiej.
Więcej lepiejów noblistki można znaleźć w książce "Błysk rewolwru".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz